top of page
  • Maria Sabodacha

„Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści”


Książka ta, wydana przez wydawnictwo Vesper, jest zbiorem 15 wybranych opowiadań mistrza grozy i jednego z prekursorów podgatunku fantastyki, znanego jako weird fiction, Howarda Phillipsa Lovecrafta. Utwory zawarte w książce pochodzą z różnych okresów: od 1917 do 1935 roku i wszystkie zostały znakomicie przetłumaczone przez Macieja Płazę, który został laureatem nagrody „Literatury na Świecie" w kategorii Nowa Twarz właśnie za to tłumaczenie.
Jak już z tytułu książki wynika, wszystkie zawarte w niej opowiadania i mikropowieści dumnie reprezentują gatunek horroru, ale zapewne nie w takim sensie, jakiego każdy oczekuje, słysząc to sformułowanie. Nie znajdziemy tu bowiem wampirów, wilkołaków, duchów czy zombie. Ich miejsce zastępują Wielcy Przedwieczni, Istoty z Głębin oraz Stare Istoty. Bardzo charakterystyczne w całej twórczości Lovecrafta jest to, że nigdy wprost nie mówi i nie pokazuje, czego tak dokładnie mamy się bać. Daje znaki i urywkowe opisy, ale przez większość czasu zajmuje się jednak głównie budowaniem napięcia i atmosfery strachu. Prawie zawsze też największa groza przychodzi w momencie czytania ostatnich lub ostatniego zdania opowiadania, kiedy jakaś plugawa prawda zostaje nam powiedziana albo wyjaśniona.
Co do języka, jakim utwory zostały napisane, to jest on na pewno niedzisiejszy (pierwsze z zawartych w tomiku opowiadań niedługo będzie świętować swoje setne urodziny), ale moim zdaniem to nawet bardziej dodaje im klimatu. W książce można znaleźć mnóstwo pięknych opisów miast i krajobrazów Nowej Anglii, ale również ogromnych cyklopowych miast sprzed milionów lat teraz już całkiem zasypanych śniegiem, piaskiem lub zalanych hektolitrami wody. Sama książka jest bardzo ładnie wydana, zaopatrzona w dłuższe posłowie, a do każdego wydania jest dołączona zakładka.
Kupiłam „Zgrozę w Dunwich i inne przerażające opowieści” zachęcona bardzo dobrymi recenzjami prawie rok temu i to była miłość od „pierwszego opowiadania”. Niesamowicie spodobał mi się styl pisania Lovecrafta i klimat opowieści. W tym miejscu wypadałoby powiedzieć, że polecam każdemu kupienie czy wypożyczenie tej książki, ale tego nie zrobię z bardzo prostego powodu: te opowiadania nie są dla każdego. Zdaję sobie sprawę, że tylko wąskiemu gronu czytelników spodobają się te utwory, pełne archaizmów (przestarzałych już w czasach, kiedy Lovecraft używał ich w swoich dziełach), długich opisów i braku wartkiej akcji. Mimo wszystko, jeśli dalej po tym wywodzie jesteś zainteresowany albo zainteresowana przeczytaniem, radzę lepiej poszukać „Zgrozy w …” w jakiejś bibliotece i dopiero po przeczytaniu kilku opowiadań rozważyć ewentualne kupno. Dodam jeszcze, że książka doczekała się całkiem niedawno swego rodzaju kontynuacji z kolejnymi opowiadaniami Samotnika z Providence „Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne”. Moim zdaniem wypada bardzo dobrze, momentami może nawet lepiej niż recenzowana tutaj pozycja.

5 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page